Wyżeł? A może... BIGIELEK?


Chciałoby się móc powiedzieć: ogar jaki jest, każdy widzi.

Niestety, nie każdy.

Chociaż mi bliski jest od niespełna dwudziestu lat, to przeciętny, a nawet ponadprzeciętny człowiek (Polak!) o ogarze polskim nie słyszał. W czasach nie tak odległych, kiedy Goran siusiał jeszcze na pieluchy i obijał się o własne uszy, w gabinecie weterynaryjnym zostało mi zadane pytanie, po którym w myślach zawołałam do wszystkich bogów - "Piękny! BIGIELEK?" Toż równie dobrze dobermana mogę przyrównać do pinczera miniaturowego. Z dumą w głosie odpowiedziałam, że ogar, dwa i pół raza większy i trzykrotnie cięższy. Tutaj czuję się w obowiązku przestrzec przyszłych nabywców psa tej rasy, aby nie dali się zwieść informacjom z szemranych stron internetowych. Naprawdę ciężko teraz o samca ogara, którego waga sięga 32 kilogramów. Odsetek tych osobników jest minimalny, bo nawet szczupły pies bez grama tłuszczu nie powinien zejść znacznie poniżej 40 kilo. 
To była taka mała dygresja. Po więcej faktów i ciekawostek najlepiej zaglądnąć do wzorca lub książki mojej mamy - Anny Miłek "Ogar Polski" (po prostu). Niezbyt możliwe jest, aby dało się ją teraz gdziekolwiek nabyć, dlatego chętnie podzielę się własnymi wnioskami na temat, o których nie przeczytasz w sieci, a które można jedynie wyciągnąć na podstawie obcowania z tą wspaniałą istotą.
Nie mogę sobie odmówić skopiowania moich ukochanych cytatów z literatury, które znalazły się we wspomnianej wyżej książce, bo przy większości zawsze się rozpływam, a nikomu nie zaszkodzi je poznać. Myślę, że to będzie dobry wstęp do ogarzego świata, którego stopniowo będziemy Wam razem z Goranem przybliżać.

"Pieśń myśliwska" Starzeńskiego jest tak piękna, że nie trzeba być zapalonym łowczym, żeby to piękno docenić. Ja nie mam z łowiectwem nic wspólnego.


Niech nade mną zagrają ogary… Na ten głos mojej duszy tak miły, żar zakipi w sercu wystudzonym… i ożyję, i wstanę z mogiły, chwycę broń i polecę za gonem 

 &

Te ogary rwą jak czarty. Już z barłogu go wygnały. Jakaż piękna to muzyka, czyżby Mozart taką stworzył?


Powyższe fragmenty nawiązują przede wszystkim do muzykalności ogarów. Naprawdę, ogary śpiewają. Żaden inny pies nie wydobywa z siebie tak miłego uszom dźwięku w czasie pogoni za zwierzyną. Od tego momentu rozpoczynam coś na wzór ogarowego dekalogu. Pierwszy element godny uwagi mamy za sobą.

Dwa - mimo ufności (zazwyczaj) wobec obcych, potrafi obnażyć szereg ząbków, jeśli człowiek mu się nie spodoba. Oczywiście najpierw pójdzie poszperać w trawie, czy jakiś pyszny kąsek (albo gówienko) tam nie leży i potem ewentualnie rzuci się w kierunku napastnika. Jedno trzeba przyznać - to są straszne łajzy. Łajzowatość ta wynika też po części z budowy. Ogar jest dość dużym, muskularnym z natury stworzeniem, co czyni go niezbyt szybkim i pozbawionym ogłady. Za to je kochamy.

Trzecim aspektem jest uwielbienie rozmaitych czułości. Kochają się przytulać i to potwierdzone info. Oczywiście nie mówimy o spaniu w nogach, ale na tej samej poduszce co Ty. Całą noc.

Co więcej, RACZEJ nie uciekają(!), nie mają takich skłonności, żeby przegryzać siatki, skakać przez płotki (hehe, bo za ciężkie) i przepadać na amen. Ja nigdy z takim psem nie miałam do czynienia, a trochę ogarów przewinęło się przez moje życie. Mam ponadto w domu husky, więc na tej płaszczyźnie mogę ich porównywać i stwierdzam, że złapanie husky'ego, który zbiegł, jest raczej szczęśliwym przypadkiem... Ogarek po pięciu minutach, o ile już mu się zachce zakosztować obcego świata, wraca sam.

Po czwarte: nieposkromione żarłoki. Nie znam ogara, który nie wessałby wszystkiego jak odkurzacz, nawet gdy elementy dziennego menu zostały już odhaczone. Jeśli ogar grymasi, wiedz, że coś się dzieje! Goran przez około 2 miesiące był niejadkiem, ale prawdopodobnie wynikało to z trudu zaaklimatyzowania się w nowej przestrzeni. Co do sposobu picia wody, bo nie wyobrażam sobie tej czynności tu nie uwzględnić, wszystko wkoło jest ochlapane, a ogar odchodzi od miski z glutami przewieszonymi przez czoło. 

Po piąte, włosy. Włosy wszędzie.
Bardzo poważna sprawa. Co z tego, że to pies krótkowłosy, skoro ma obfity podszerstek. To oczywiście ogromna zaleta zimą. Niestety te małe, wredne, elektryzujące włoski znajdujemy na czarnych ciuchach przez cały rok. Poza tym ogarza sierść ma też skłonności do matowienia z czasem, warto w takim razie zamiast chemicznych specyfików podawać siemię lniane parę razy w tygodniu. No i czesać, dużo czesać. Mi się zwyczajnie nigdy nie chce, ale zobaczcie jak ślicznie prezentuje się wyczesany włos w blasku reflektorów. 


Biorąc pod swoje skrzydła ogarka, który jest czarną kulką od stóp do głów, przygotuj się na to, że ostatecznie się przesieje. Goran miał smoliście czarny kark. Wyżej widać do czego doszło. I to wcale nie koniec płowienia. Na szczęście jest nadzieja, że troszkę ciemnych włosków mu później wróci. 

Sześć! Ogary to psy z pojemną klatką piersiową, więc są bardziej narażone na skręt żołądka, o czym ostatnio przestrzegał mnie weterynarz. Zalecano mi nawet chirurgiczne przyszycie żołądka do ściany jamy brzusznej, za parę lat oczywiście... Nie ma co też popadać w skrajność. Nigdy nie słyszałam o tym, żeby ogarowi przytrafił się podobny incydent. Co nie znaczy, że niedobrze jest robić wszystko, by jak najskuteczniej temu zapobiegać. Internet mieści w sobie wiele informacji na temat "piruetu śmierci", ale skoro już ktoś tutaj zawitał, niech od razu pozna złote zasady: Małe porcje, a często (w moim mniemaniu "często" oznacza najwyżej 3 porcje/dzień); jedzenie z ziemi (nie ze stojaczków) - chociaż nie mam pojęcia, dlaczego akurat to miałoby zaszkodzić, ale wielokrotnie się z tym zderzałam; optymalna masa ciała; brak wzmożonego ruchu po posiłku
Warto także zadbać o to, żeby pies nie jadł z prędkością warp 10. Służą temu chociażby miski zwalniające. Sama chętnie bym się zaopatrzyła.

Powoli zbliżam się do dyszki, a już nie wiem, do czego więcej się odnieść. W gruncie rzeczy ogar to wciąż pies. A pies to pies. U każdego może wykształcić się szereg nieodpowiednich zachowań, a mi bardzo daleko do psiego behawiorysty, żeby wypunktować co należy zrobić, aby mieć idealnie ułożonego pieseła. Poza tym zakładając, że jednak coś tam wiem, miałoby się to i tak nijak do posta. Ogar z uwagi na wspomnianą wcześniej masę, może stanowić zagrożenie, przede wszystkim dla swojego pana, ale niestety i sam sobie może zaszkodzić. Ach, pozwolę sobie wtrącić coś jeszcze a propos ich "masy". Ja popełniłam ten błąd, że odrobinę za bardzo Gorana eksploatowałam długimi spacerami, kiedy był w najintensywniejszej fazie wzrostu. W przypadku dużych i tak jak na swój wiek oraz bardzo prędko rosnących psów, nie wolno przesadzać. Któregoś wieczoru Goran zaczął mieć ni stąd, ni zowąd problemy ze wstawaniem z posłania, mocno popiskiwał. Trwało to nie dłużej, niż trzy dni. Mimo wszystko przez dwa tygodnie byłam ludzkim wrakiem, chodząc od weta do weta i szukając właściwej przyczyny tej krótkiej niedyspozycji. Na początku usłyszałam, że Gorana "boli brzuszek" i przez kilka następnych dni miałam faszerować go lekami niesterydowymi przeciwzapalnymi. Nie zwlekałam i na drugi dzień udałam się do miejscowego gabinetu, gdzie po krótkim obmacaniu stwierdzono, że problem leży w biodrach. Idąc tym tropem, wykonałam rentgena w klinice... i RTG, i morfologia wskazywały na eozynofilowe (młodzieńcze) zapalenie kości długich. W pewnym sensie nieuleczalna rzecz, bo nie wiadomo, co ją wywołuje. Mija sama z siebie, aż pies skończy 2 lata bądź nieco wcześniej, zależy jak długo będzie rósł, zatem pies dużej rasy w domyśle ma się męczyć dłużej. Choroba nie ma negatywnego wpływu na zdrowie, ani na sprawność ruchową w przyszłości, chociaż sporadycznie zdarzają się nawroty tego zjawiska. Tak czy owak, ewidentnie miał miejsce cud, bo naukowo nie umiem tego wytłumaczyć. Po miesiącu morfologia bliska ideału (jedynie baaardzo nieznacznie przekroczone MPV - objętość płytek krwi), a pies = sprężyna. 

Osiem. Ogary siwieją niewiarygodnie szybko. Można spotkać nawet lekko przyprószonego bielą pięciolatka i to zupełnie normalne. 


Bez paniki. To, że pięcioletni pies zaczyna siwieć, nie znaczy, że w rok stanie się zupełnie biały. Tutaj macie doskonały przykład, jest nim Aria (ARIANE Nevdek), u której mimo siódmej wiosny ciężko dostrzec cokolwiek siwego:





Wybaczcie, że to co piszę, nie jest uporządkowane kategoriami. Nie umiem jakoś o to zadbać. Zapisuję wybrane myśli, które przychodzą mi akurat do głowy. 


Dziewięć... Jak to jest z długowiecznością? Niestety nie tak kolorowo, jak u border collie i jemu podobnych. Zważywszy jednak na to, że nasze pierwsze ogary dożyły 14 i 15 lat, Żmiłka 12, a jej rodzeństwo około 10, można założyć, że internety nie kłamią. Średnia długość życia wynosi 12 lat, chociaż życzę wszystkim ogarkom, by zawsze ją przekraczały.



Na koniec, w ramach punktu 10. dodam, że należy dobrze się zastanowić nad ogarem. Chociaż to pogodny piesek rodzinny (raczej nie stróż), który chętnie od wielkiego dzwonu pobiega z gromadą kumpli po lesie, wieczny śpioch i troszkę niezdara, to jednak jest niezależnym bytem, który wcale nie musi nikogo szanować. Trzeba zrobić wszystko, żeby zasłużyć na jego bezgraniczną miłość i oddanie.

G&G
Obsługiwane przez usługę Blogger.